Dokonujący próby inwentaryzacji tego, co w zakresie poszczególnych problemów wychowania seksualnego zostało poznane lub udowodnione naukowo w sposób nie budzący różnicy zdań ekspertów, znajduje się w bardzo trudnej sytuacji przechodząc do etycznej problematyki życia płciowego i moralnych aspektów wychowania seksualnego. To, co może być naukowo badane w tym zakresie, dotyczy przede wszystkim nie etyki, ale nauki o moralności lub też socjologii moralności, z których pierwsza może badać zawartość i spójność wewnętrzną różnych systemów etycznych, druga zaś – opinie i postawy moralne ludzi. Ani jedna, ani druga nie jest jednak w stanie rozstrzygnąć tego, jaka etyka seksualna jest „najlepsza” czy „najprawdziwsza”, choć może powiedzieć, która posiada najmniej sprzeczności wewnętrznych lub jest najpowszechniej podzielana, a niekiedy i wcielana w życie przez ludzi.
Tymczasem dla wychowania niezbędny jest system etyki normatywnej, której poszczególne normy ze względów pragmatycznych (potrzeby wychowania, wiek wychowanków) muszą być formułowane jednoznacznie i kategorycznie, jakby normy postulowane miały charakter absolutny. Dotyczy to także pedagogiki socjalistycznej, która wskutek przyjęcia za podstawę wychowania doktryny filozoficznej marksizmu jest obowiązana do relatywistycznego i historycznego traktowania norm moralnych. Jednakże wychowanie moralne, które opierałoby się na relatywizmie norm, byłoby absolutnie nieskuteczne, choćby tylko ze względu na psychologiczną właściwość wieku dziecięcego, domagającego się norm typu „czar- ne-białe” albo też typu „tak-nie”. Teorie pedagogiczne, które nie mają tak wyraźnie zdefiniowanej i określonej postawy filozoficznej, jaką jest marksizm w pedagogice socjalistycznej, borykają się z problemem innym, bardziej technicznym. Kto ma ustalać owe normy? Na jakiej zasadzie ma się wybierać te sądy moralne i te normy, które uczyni się podstawą wychowania seksualnego? Kto i skąd ma czerpać kwalifikacje i podstawy do tego, aby w końcu XX w. spełnić rolę, jaką przyznali sobie przed wiekami prorocy i twórcy religii, mogący się przynajmniej powołać na objawienie prawdy moralnej „z góry”. XIX-wieczne próby wyprowadzenia etyki seksualnej z biologii, z uznania, iż to jest moralne, co jest „naturalne” w świetle biologicznego celu seksu, skończyły się niepowodzeniem, jako że nauka w ogóle zanegowała samą celowość natury jako przedmiot refleksji naukowej. A jak stwierdzam w rozdziale pierwszym, nie jest dzisiaj możliwe uzyskanie zgody ekspertów na to, co jest w dziedzinie seksu także w sensie biologicznym „normalne”, a co „nienormalne”, „naturalne” lub „nienaturalne”.
Ponieważ jednak pedagodzy zajmujący się wychowaniem seksualnym na całym świecie rozumieją, iż nie można wychowywać seksualnie bez jakichś uzgodnionych i przyjętych założeń etycznych i określonych norm moralnych, toteż raz po raz usiłuje się sformułować choćby minimalną, ale za to naprawdę bezsporną i nie budzącą niczyjego sprzeciwu liczbę norm moralnych.
Komentarze